Wizyta w Archiwum Państwowym w Koszalinie
Właśnie zakończyłem moją pierwszą kwerendę w Archiwum Państwowym w Koszalinie. Nie bardzo wiedziałem czego mogę się spodziewać po tym Archiwum. Jechałem tam zupełnie w ciemno, ale w pewnym sensie się zaanonsowałem. Najpierw otrzymałem odpowiedź na zadane pytanie na facebooku w sprawie dostępności archiwum zaraz po świętach, a potem archiwum zostało oznaczone w poście na facebooku oraz wspomniane w artykule na blogu. Niby nic, a jak się potem przekonacie czasem warto się zaanonsować 😉
Zmusić się do pracy zaraz po świętach to nie lada sztuka, ale czego się nie robi dla nauki i genealogii. Po świątecznym lenistwie pobudka o 6:00 mogła być dla organizmu lekkim szokiem. Potem jeszcze tylko godzinna podróż autobusem i stanąłem przed pięknym budynkiem Archiwum Państwowego w Koszalinie.
Na pierwszy rzut oka budynek przypomina pruskie zabudowania wojskowe i słusznie, bo niegdyś mieścił się w nim szpital garnizonowy. W swojej historii budynek pełnił różne funkcje. Najczęściej związane ze służbą zdrowia. Od 1988 roku mieści się w nim siedziba archiwum. W środku jest całkiem przytulnie, a nawet nowocześnie. Zapewne jest to zasługa gruntownego remontu oraz przebudowy, które zostały przeprowadzone w latach 2003-2006.
Plan był prosty, jak najwięcej materiału zdigitalizować. Miałem wydrukowane inwentarze i wiedziałem dokładnie co mnie interesuje. Na przeciwko archiwum znajduje się restauracja włoska, więc wsparcie gastronomiczne było zapewnione. Archiwum było czynne od 8 do 15, a pojawiłem się na miejscu ok. 8:30.
Przywitał mnie prawdopodobnie kierownik działu Ewidencji, informacji, udostępniania i popularyzacji materiałów archiwalnych oraz pani Joanna z Czytelni Akt. Po szybkim zaaklimatyzowaniu się oraz wypełnieniu rewersów pojawiła się pewna przeszkoda. Tutaj zdania mogą być podzielone, bo można uważać, że był to pech lub moje ulubione szczęście.Chyba jednak szczęście. Okazało się, że zespół Sądu Okręgowego w Złotowie, który mnie interesował, jest już spakowany i gotowy do drogi. Jak to do drogi zapytacie? Otóż okazało się, że w ramach współpracy i konsolidacji zasobu zespół ten trafi do AP Poznań, a dokładnie do oddziału w Pile! Mało tego, dzięki temu transferowi zespołowi zmieniły się sygnatury. Gdyby obecne sygnatury były różne niż te, które miałem przygotowane z szukajwarchiwach to odnalezienie czegokolwiek w tym zespole było by strasznie pracochłonne. Na szczęście w SZWA sygnatury były już zaktualizowane. Ufff. Znaczy, że będę miał wgląd w te akta.
Pracowałem głównie z dokumentami wspomnianego Sądu Okręgowego w Złotowie oraz Starostwa Powiatowego w Złotowie. Miałem ze sobą lustrzankę i wszystko to co mogło mi się przydać włącznie z laptopem i listą tego co mnie interesowało. W zasadzie byłem gotów robić zdjęcia za pomocą żywego statywu czyli mnie, ale pani Joanna zaproponowała żebym skorzystał ze specjalnego stanowiska, które ma niezbędne oświetlenie i statyw na lustrzankę. Na szczęście tego dnia byłem tylko ja i inny użytkownik, który nie korzystał z tego rozwiązania. Gdyby nie pani Joanna zapewne zrobiłbym przynajmniej o połowę mniej, a moje plecy wymagałyby wymiany. Od 10:00 do 14:30 udało mi się wykonać 1300 zdjęć. Trzeba zaznaczyć, że był to mój pierwszy raz z masową digitalizacją, więc musiałem się wdrożyć i znaleźć optymalne ustawienie sprzętu. Stwierdziłem, że szkoda mi czasu na jedzenie. Po świętach przyda się mały post. Poza tym był baton i woda. Pod koniec pierwszego dnia okazało się, że anonsowanie miało sens. Pani Joanna w rozmowie nawiązała do mojego posta o Powstaniu Wielkopolskim i oprócz zdjęć wzbogaciłem się o parę pozycji książkowych i wtedy już wiedziałem, że polubię to archiwum 😉
Następnego dnia czekał już na mnie materiał do digitalizacji, ale tym razem miałem mniej czasu, bo tylko 3 godziny. Zatem tego dnia udało mi się wykonać kolejne 900 zdjęć. Łącznie wykonałem 2200 zdjęć, co daje w przybliżeniu 4400 stron dokumentów! Do tej pory dysponowałem w zasadzie jedynie metrykami, a teraz wzbogaciłem się o gigantyczny materiał. Nie mam pojęcia kiedy uda mi się ogarnąć tyle informacji o Sypniewie, które pozyskałem dzięki tej kwerendzie. Nie udało mi się zdigitalizować całości materiału, ale prawdopodobnie będzie on dygitalizowany przez samo archiwum, a jak będzie trzeba to kolejny raz odwiedzę to przyjazne badaczom i genealogom archiwum.