Ten wspaniały chromosom Y
W teorii
Badając DNA mamy do wyboru trzy główne testy. Najbardziej ogólnym testem, w którym występuje pełne równouprawnienie, jest test DNA autosomalnego (tutaj więcej), które otrzymujemy po równo od taty i mamy, a test pozwala nam odkryć naszych kuzynów nawet do 6 pokoleń wstecz. Testem kolejnym jest DNA mitochondrialne , które przekazywane jest wyłącznie przez matkę. Ostatnim testem będzie test chromosomu Y. Czym jest chromosom Y? To część genotypu determinująca płeć męską. Zatem jest przekazywany z ojca na syna. Oprócz tego istotną informacją jest to, że chromosom Y ulega mutacją i właśnie te mutacje nas niezwykle interesują, bo pozwalają stwierdzić stopień pokrewieństwa miedzy dwoma zbadanymi mężczyznami. Dzięki badaniom Y możemy utworzyć genetyczne drzewo genealogiczne oparte na haplogrupach. Ponieważ wszyscy jesteśmy w jakiś sposób spokrewnieni naukowcy postanowili nazwać przodka wszystkich współczesnych mężczyzn jako Adama. Prawdopodobnie istniały także inne linie, które do naszych czasów nie przetrwały. Trzeba wziąć także pod uwagę, że genealogia genetyczna jest stosunkowo młodą dziedziną, która cały czas się rozwija, a nowe odkrycia prowadzą do rewizji dotychczasowych teorii.
W praktyce
Tyle w teorii, przejdźmy do praktyki. Jest parę firm, które badają chromosom Y, ale ja skupię się na amerykańskiej firmie Family Tree DNA w której badałem swój Y. W FTDNA oficjalnie mamy do wyboru 4 warianty Y37, Y67, Y111 oraz Big Y (poprzez grupy można także zamówi Y12). Tajemnicze cyferki oznaczają ile markerów zostanie zbadanych. Im więcej tym lepiej. Najdokładniejszym testem jest Big Y, bo obejmuje aż 500 różnych markerów określających haplogrupę. Ceny testów zaczynają się od 179 $ (z przesyłką), a kończą na 659 $. Zatem na najdroższy test trzeba wydać aż 2471 zł! Oczywiście regularnie zdarzają się także promocje i cena najdroższego testu może wynosić wtedy ok. 500$ czyli 1875 zł. Nie jest to tanie hobby.
Najpierw Y67
Ja zamówiłem na początek test Y67. Szczerze mówiąc w moim przypadku najlepszym rozwiązaniem byłoby od razu zamówienie najdroższego testu i takie rozwiązanie polecam każdemu. Jest to duży wydatek, ale lepiej wydać raz, a porządnie. Oczywiście może okazać się, że tańszy test będzie lepszym rozwiązaniem, bo otrzymacie lepsze wyniki niż ja lub to co otrzymacie Wam wystarczy. Czasami badając chromosom Y chodzi tylko o potwierdzenie czy dwie osoby pochodzą z tej samej linii i wtedy tańsze testy w zupełności wystarczą.
Wracając do moich testów, otrzymałem mnóstwo dopasowań na Y12, które z reguły należy pomijać, bo mogą być błędne. Zabawa zaczyna się od Y25 (niedostępna opcja osobnego zakupu, ale wyniki zawierają się w Y37). Jeśli w Y25 mamy jakieś wyniki to już jest to coś. Nie mniej jednak prawdziwie dobry wynik zaczyna się od Y37. W moim przypadku Y25 miałem sporo osób, ale powyżej (Y37, Y67) tylko jedną osobę! Moja haplogrupa została określona jako M458 czyli typowo zachodniosłowiańska część R1a. Co już pozwala mi określić skąd przybyli moi przodkowie i jaką drogę musieli przebyć żeby znaleźć się w moim Sypniewie.
Wynik bardzo ubogi, stąd sugerowałem zakupienie od razu Big Y.
Zanim zakupiłem najdroższy test, udało mi się skontaktować z osobą z którą wykryto podobieństwo. Był to Antoni z Litwy. Oczywiście udało nam się spotkać w Wilnie, a nawet okazało się, że Antoni studiował i robił doktorat w Opolu i mieszkał w moim mieście przez 10 lat. Zatem bardzo możliwe, że mijaliśmy się na ulicy! Póki co, nie udało mi się znaleźć połączenia naszych drzew, bo prawdopodobnie wspólnych przodków mamy ok. 400 lat temu, ale to powiedzą nam dodatkowe testy, które niebawem mam zamiar sfinalizować.
Upragniony Big Y
Mało pozytywnych wyników z jednej strony i konkretny wynik z Antonim z drugiej skłoniły mnie do zakupu najdroższego testu. Pierwsze wyniki doprecyzowały moją haplogrupę do YP515 -> YP1182 -> YP5632.
Zatem wzbogaciłem się o 21 nowych kuzynów, w tym 13 dosyć bliskich. Z tą trzynastką nawiązałem kontakt (niemal ze wszystkimi). Zatem powstała ciekawa mozaika. Dziś w swojej haplogrupie mam Białorusinów o nazwisku Marcinkiewicz, Polaków o różnych nazwiskach, a także Rosjan. Udało mi się ustalić 3 charakterystyczne miejsca związane z tymi ludźmi. Będą to Kielce, Białoruś, a także Pomorze z moim Sypniewem.
Analiza YFull
To nie wszystko. Same wyniki Big Y są dość ubogie, ale można pobrać swój plik raw i poddać je dodatkowej analizie na stronie YFull.com. Zapłacimy za to 49$, ale uważam, że warto. Dlaczego? Bo nasze wyniki po analizie zaczynają tworzyć prawdziwe drzewo, które przede wszystkim zawiera daty!
Co nam zatem mówi nasze drzewo? Haplogrupa YP1182 została utworzona 2000 lat temu, a wspólny przodek osób w niej się znajdujących urodził się ok. 1150 lat temu. Następnie moja haplogrupa YP5632 powstała 1150 lat temu, a wspólny przodek osób w niej się znajdujących urodził się ok. 1050 lat temu. Oczywiście 1000 lat temu to dla nas totalny kosmos, ale biorąc pod uwagę fakt, że każdy dodatkowy test sprawia, że daty są korygowane, możemy dojść do czasów zupełnie nam bliskich. Poza tym świadomość, że kiedyś mieliśmy wspólnego przodka z połączeniu ze spotkaniem sprawia niesamowite wrażenie tworząc niewidzialną więź!
Co dalej?
Na dodatkowy test czeka Antoni, a już niebawem do bazy dołączy mój amerykański kuzyn Malek z którym mam wspólnego przodka w 1691 roku. Zatem genealogia połączy się z genetyką, a przy okazji prawdopodobnie wszystko to przewróci do góry nogami. Ciekawym aspektem jest także obserwacja tego jak tworzyły się nazwiska i jak zmieniały z biegiem czasu.
Reasumując, im więcej ludzi się zbada tym bardziej dokładne wyniki będą. Ja nie liczyłem, że uda mi się osiągnąć tak dobre wyniki tak szybko, ale tak jak mówiłem, genealogia genetyczna to młoda dziedzina, a my się dopiero rozkręcamy z odkrywaniem naszego DNA.