Moje przygody archiwalne
Archiwum Państwowe w Koszalinie
Święta w pełni, a ja już jestem powoli myślami zupełnie gdzie indziej. Zaraz po świętach po raz pierwszy wybieram się do Archiwum Państwowego w Koszalinie. Z Kołobrzegu, gdzie spędzałem święta, do Koszalina jest niedaleko, więc grzechem było by nie skorzystać z okazji. Główny cel to kwerenda o Sypniewie w celach naukowych. Oprócz tego będę chciał znaleźć wszystko co może się przydać w mojej genealogii. Przede wszystkim liczę, że znajdę informację na temat Wielkiego Buczka i rodziny Szukalskich i dzięki temu uda mi się rozwiązać zagadkę pokrewieństwa genetycznego z kuzynem z USA.
Archiwum Państwowe w Opolu
Koszalin to nie będzie pierwsze Archiwum Państwowe, które przyjdzie mi odwiedzić. Naturalnie najlepiej znam Archiwum Państwowe w Opolu. Spędziłem w nim sporo czasu. Głównie w ramach zajęć na studiach, ale oczywiście także w celach genealogicznych. W Opolu korzystałem głównie ze zbiorów Państwowego Urzędu Repatriacyjnego (PUR). Tutaj zdobyłem wiele cennych informacji na temat mojej rodziny z Burakówki. W Archiwum dostępne są dokumenty o Malczewskich, moich krewnych, którzy przybyli na Opolszczyznę z Wielkopolski. W Archiwum Państwowym nie mam zbyt wiele materiału ponieważ moja rodzina jest ludnością napływową.
Archiwum Państwowe w Poznaniu
Inaczej jest w Archiwum Państwowym w Poznaniu. Tutaj mógłbym spędzić naprawdę sporo czasu ponieważ połowa mojej rodziny pochodzi z Wielkopolski. Do tej pory w poznańskim archiwum miałem okazję być tylko raz. Można powiedzieć, że była to wizyta z przytupem. Zaplanowałem ją na 31 października. Ponieważ był to poniedziałek tuż przed Wszystkimi Świętymi chciałem upewnić się czy Archiwum jest na pewno czynne. Na stronie oraz na facebooku nie było żadnej informacji o tym żeby archiwum miałoby być nieczynne. Zatem ruszyłem pociągiem do Poznania. Tam bez problemu znalazłem gmach archiwum. Otworzyłem wielkie drzwi i znalazłem się w innym świecie. Szybko jednak wróciłem na ziemię. Przed kolejnymi drzwiami wisiała karta z informacją o tym, że Archiwum dzisiaj owszem jest czynne, ale czytelnia akt już nie. Stanąłem przed drzwiami jak wryty jakby czekając na cud. Gdy pomyślałem o tym, że tracę tu tylko czas pojawił się elegancki pan, który grzecznie poinformował mnie, że czytelnia akt jest dzisiaj nieczynna, jak gdyby czytał mi w myślach, że nie mogę pogodzić się z myślą, że przyjechałem tu na marne. Powiedziałem mu, że przyjechałem specjalnie z Opola i specjalnie sprawdzałem na stronie czy będzie otwarte. Okazało się, że informacja pojawiła się bardzo późno, zaraz po tym jak ja sprawdzałem stronę. Elegancki pan okazał się dyrektorem archiwum. Tutaj kolejny raz uaktywniło się moje szczęście, bo pan dyrektor stwierdził, że mi pomoże i wpuści mnie do czytelni. Poinstruował pracownika, a ten pomógł mi wyszukać to po co przyjechałem. Tym sposobem byłem jedynym użytkownikiem archiwum, a całe archiwum było tylko dla mnie. Tego dnia uzyskałem całkiem sporo informacji o moich Musiałach i Brodach Poznańskich. W przyszłym roku czeka mnie sporo pracy w poznańskim archiwum i jak zwykle liczę na moje szczęście.
Archiwum Diecezji Pelplińskiej
Kolejna przygoda z Archiwum czekała mnie w Pelplinie. Tym razem jest to nieco inne archiwum, bo Archiwum Diecezji Pelplińskiej. Nauczony poznańskimi perypetiami nie liczyłem na moje szczęście i zanim ruszyłem w trasę pozyskałem niezbędne informacje. Przede wszystkim interesował mnie zasób. Na stronie nie ma katalogu za wyjątkiem ksiąg metrykalnych. Tym razem nie one były moim celem. Interesowały mnie wszelkie materiały pozametrykalne dotyczące Sypniewa, bo właśnie w tym archiwum powinny się znaleźć takie dokumenty. Z korespondencji z miłą panią z archiwum dowiedziałem się, że właściwie wszelkie materiały dotyczące mojej parafii spłonęły podczas II wojny światowej. Wyjątek stanowią dokumenty wizytacyjne. Część była w internecie (o czym nie wiedziałem), a część dostałem, za drobną opłatą na konto archiwum, na maila. Zatem zaoszczędziłem czas i pieniądze. Chociaż informacja o tym, że wszystko spłonęło jest bardzo smutna.
Do Koszalina jadę z wielkimi nadziejami. Przede wszystkim dzięki portalowi szukajwarchiwach wiem co mają i czego szukam. Oczywiście napisałem do Archiwum zapytanie czy po świętach czytelnia jest aby na pewno czynna 😉 Na szczęście jest. Nawet jeśli nie znajdę informacji, których szukam o Szukalskich to zapowiada się, że wzbogacę się o spory materiał, którym będę się zapewne z moimi Czytelnikami dzielił w przyszłym roku. Życzę wszystkim Wesołych Świąt oraz pomyślnych łowów w archiwach. Jakie jest Wasze doświadczenie z archiwami?